Przeżyjmy to jeszcze raz
Za nami jeden z dwóch najważniejszych i najgłębiej przeżywanych okresów roku liturgicznego, czas Bożego Narodzenia. Do przeżywania następnego - okresu wielkanocnego z poprzedzającym go Wielkim Postem - pozostało jeszcze kilka tygodni. Cofnijmy się zatem wstecz i spróbujmy z minionego okresu wyłowić to, co najbardziej utkwiło nam w pamięci. Bo na następne przeżycia przyjdzie nam czekać rok cały. Nim doszło do powtórnego wkroczenia Trzech Króli na swoich wierzchowcach w Święto Ofiarowania Pańskiego, o czym donosił ubiegło tygodniowy
Dzwonek1, niejeden raz przyszło nam uczestniczyć w zderzeniu współczesności z postaciami i scenami sprzed dwóch tysięcy lat. A zaczęło się wszystko jeszcze w Adwencie, kiedy to na porannych roratach
starotestamentowy prorok Tubadej za każdym razem przenosił nas w świat oczekujący z utęsknieniem na dzień, kiedy na niebie zabłyśnie ta jedyna w swoim rodzaju Gwiazda obwieszczająca przyjście Mesjasza. Zniecierpliwienie udzieliło się uczestnikom rorat, bo w poniedziałkowy poranek, dzień przed Wigilią, podążyli wszyscy, z zimnymi ogniami w dłoniach, do przykościelnej stajenki. Było wszystko gotowe, ruchliwe zwierzątka, pościelone sianko, nawet trąbka p. Jana cicho wygrywała kolędę
„Cicha noc”. Ale to jeszcze nie ta noc... Wyprawa do stajenki nie poszła jednak na marne, bo jej uczestnicy pozabierali do swoich domów po szczypcie sianka, a prorok Tubadej uwijał się, aby zdążyć każdemu podstemplować dyplom uczestniczenia w roratach. Tradycyjnie już, obowiązkowo w każdą niedzielę przy żywej stajence po Mszy św. o godz. 10.30 miało miejsce radosne kolędowanie. Dokładnie 6 stycznia zjawili się w kościele Trzej Królowie, jeszcze pieszo, z darami przyszli pokłonić się Dzieciątku. Było im dobrze u nas, bo jeszcze zabawili prawie cały miesiąc aby na wierzchowcach, tuż przed odjazdem w rodzinne strony, przyjechać i pożegnać się, o czym było wspomniane na wstępie. Podziękujmy wszystkim, wykonawcom, organizatorom, całej rzeszy bezimiennych twórców, dzięki którym ten okres jest tak bogaty w przeżycia i wrażenia. Zwłaszcza tym najmłodszym i ich opiekunom. I nie zapomnijmy o naszym wikarym ks. Michale, którego muzykalność i muzykowanie jest wyjątkowo ... zaraźliwe, udziela się nawet tym, którym słoń nadepnął na ucho! Ku chwale Bożej.. EKA 1 - DJ 6/2003 (przyp. red.) - przeczytaj: Na czym do Betlejem jechali trzej królowie? |
przejrzyj galerię zdjęć z Bożonarodzeniowej stajenki przejrzyj galerię zdjęć z Ofiarowania Pańskiego wróć do strony głównej |