1. Ostatni tekst w Dzwonku traktujący o naszym parafialnym
odpuście kończył się wspomnieniem sprzed lat dziesięciu, kiedy odpustowe
świętowanie przerodziło się w dramat odejścia ś.p.proboszcza Pawła. Za każdym
razem, kiedy odchodzi na zawsze ktoś przedwcześnie i niespodziewanie, a tak
było w przypadku ks. Pawła, myślę o tym, że nie było mu dane doczekać okresu,
kiedy zażywając zasłużonego wypoczynku, mógł z satysfakcją spoglądać na swoje
dzieło, jakim niewątpliwie był wybudowany w jakże trudnym okresie – kościół. I
by mógł odpoczywać po trudzie tylu lat bez urlopu. Zawsze, kiedy przychodziło
lato, wikarzy wyjeżdżali na urlopy, a ks. Paweł zdawał się wypoczywać w
przerzedzonym kościele. Mówi potoczne porzekadło, że w murach każdego
wybudowanego domu, budowniczy zostawia ileś lat swojego życia. A cóż dopiero
mówić o latach życia zamkniętych w ogromnych murach świątyni…
2. Naturalną rzeczą po odejściu do Pana dotychczasowego Proboszcza, było
pytanie: a kto przyjdzie po Nim? Spekulowano po cichu, że może to być ówczesny
wikary, ks. Jacek, tak bardzo przez wszystkich lubiany. Resztę już znamy… Nie
waham się powiedzieć, że dostaliśmy w prezencie od Bożej Opatrzności ks.
Krzysztofa. Wieść gminna niesie, że ks. Krzysztof, jako rekolekcjonista,
prowadząc po trosze cygańskie życie, zapragnął w pewnym momencie wreszcie się
gdzieś zakorzenić, osiąść na jakiejś parafii i oddać się w miarę wolnego czasu
swoim pasjom. I tak to równo przed 10 laty ks. Krzysztof zawitał do naszej
„osieroconej” parafii jako nowy proboszcz. Czym żeśmy sobie zasłużyli, że
pasterzuje nam kapłan tak wielkiego formatu?
3. Ks. Krzysztof nie ukrywa, że ma dwie wielkie pasje: fotografika i poezja.
Ale jest, w moim przekonaniu, jeszcze jedna pasja: pasja przemiany
otaczającej, najbliższej rzeczywistości w duchu piękna i estetyki. Nietrudno
zauważyć, że ta wrażliwość owocuje, kiedy popatrzymy na kolejne etapy
gruntownej przebudowy wnętrza świątyni. Wszystko przemyślane i „przespane”,
wielokroć omawiane chociażby na spotkaniu z Radą Parafialną. Z dawnej świątyni
mało co pozostało; mury, witraże, no może jeszcze organy na swoim miejscu (na
razie..).
To zastanawiające, jak w przypadku ks. Krzysztofa wzajemnie uzupełniają się
dwie, wydawałoby się, przeciwstawne cechy: dusza artysty z jednej strony i
zmysł gospodarza i technokraty z drugiej. Bo sama wizja zwykle nie wystarcza,
trzeba ją jeszcze wcielić w czyn. Kiedy czyta się zestawienie prac wykonanych
w ostatnim okresie w kościele i jego obrębie, można dopiero dostrzec ogrom
zmian, jakie się dokonały. Wspomnę tylko, że takich przedsięwzięć naliczyłem
blisko 60 (!), a to jeszcze nie koniec. Ostatnio na przykład zaskoczyły wielu
wyścielone ławki kościelne delikatną i ciepłą wykładziną, co zdecydowanie
poprawiło i komfort siedzenia i estetykę ław. A zainteresowanych zestawieniem
wspomnianym wykonanych prac odsyłam do naszej parafialnej strony internetowej
(adres w nagłówku DJ).
4. Rozpisałem się o osiągnięciach materialnych naszego Proboszcza, bo jestem
świadom tego, że zarządzanie parafią i inwestowanie w sytuacji, kiedy nasze
portfele nie pękają w szwach od nadmiaru gotówki, jest formą podziękowania i
wyrażenia wdzięczności nie tylko samemu Proboszczowi. Bo przecież nie byłoby
tego wszystkiego, gdyby nie akceptacja poczynań Proboszcza i związana z tym
hojność samych Parafian.
I myślę, że będę wyrazicielem odczuć nas wszystkich, jeśli powiem w dniu
urodzin naszego Solenizanta i w 10-lecie Jego wśród nas pasterzowania:
jesteśmy dumni i szczęśliwi z tego, że ks. Krzysztof jest z nami. I życząc Mu
w dniu urodzin wszystkiego najlepszego, Bożego błogosławieństwa i długich lat
życia w zdrowiu – obowiązkowo wśród nas, w naszej parafii – dodajmy jeszcze
jedno: by wśród nas czuł się równie szczęśliwy, jak my czujemy się szczęśliwi
z Nim..
EKA
|