Dobiegamy do końca pasyjnych rozważań. Dokonało się. Za Ewangelistą św. Janem patrzymy na te postacie, które kierowane różnymi przesłankami, jawią nam się jako te, dla których śmierć Jezusa z Nazaretu nie stanowi zamkniętego rozdziału. Wręcz przeciwnie. Ta śmierć jest początkiem narodzin Kościoła, narodzin pierwszych wyznawców.
"Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił.
[...] Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami
[...] A na miejscu gdzie Go ukrzyżowano był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób
[...] Tam to więc [...] złożono Jezusa.
A więc jako pierwszy zamożny Józef z Arymatei. Za życia Chrystusa ukryty z obawy przed Żydami, tutaj,
...W Wielki Piątek Józef objawia swą wielką odwagę. Naraża się Piłatowi, okupantowi, stając po stronie skazanego przez niego Człowieka, naraża się całej Najwyższej Radzie, kolegom, którzy wydali wyrok, naraża się wszystkim ortodoksyjnym Żydom, ponieważ bierze udział w pogrzebie i nie będzie mógł zasiąść do Paschy wieczorem jako nieczysty. Odważne działanie jest
[...] wywołane buntem przeciw niesłusznemu wyrokowi. Chce udowodnić całej Radzie, że nie mieli racji, że się nie zgadza na ten wyrok, dlatego oddaje swój własny grób, kupuje prześcieradła potrzebne do owinięcia Chrystusa i urządza Mu pogrzeb..."
Popatrzmy na drugiego wyznawcę, jakim jawi nam się faryzeusz Nikodem, uczestniczący czynnie w pogrzebie obok Józefa z Arymatei; to on przynosi pięćdziesiąt kilogramów mirry i aloesu. Tym gestem pragnie wyrazić swą wierność i miłość do zamordowanego Mistrza, ale równocześnie pragnie zamanifestować - podobnie jak Józef z Arymatei - sprzeciw wobec decyzji Sanhedrynu. Bo chociaż sam był Jego członkiem, to...
"... W Radzie byli dobrzy i źli. Tych złych było więcej, oni przegłosowali śmierć Chrystusa. Dobrzy nie ponoszą odpowiedzialności, nie mieli wpływu na wydarzenia. Wiemy, że zło lubi się posługiwać głosowaniami, bardzo łatwo w takim gronie znajduje się wspólników, którzy oddadzą głos taki, jaki zło sobie życzy. Ileż to dobrych spraw na przestrzeni wieków przegrano przez głosowania, przez wybory, referenda, przegrano w Kościele i przegrano w państwie..."
Kaznodzieja, nim zatrzyma się na kolejnych wyznawcach, stawia pytanie:
"...Czy ci, którzy grzebali Chrystusa [...] wierzą w Jego zmartwychwstanie? Nic o tym nie świadczy. Kochali Jezusa, podziwiali, podobało im się to, co mówił, dostrzegli piękny ideał życia doczesnego. Ideał nacechowany odwagą,
samodzielnością myślenia, wolnością wobec opinii ludzkiej, przebaczeniem, wielką - obejmującą nawet nieprzyjaciół - miłością. Życie Jezusa było trudne, ale piękne, skończyło się tragicznie.
[...] Jezus umarł jako bohater broniąc swoich przekonań.[...] Prawda o tym, że Jezus miał za trzy dni po swojej śmierci zmartwychwstać, nie dotarła do nich. Ani Józef, ani Nikodem nie czekali na Jego zmartwychwstanie i nie czekał nikt w pierwotnym Kościele. Prawdopodobnie czekała Matka Najświętsza, ale o Niej teksty natchnione milczą..."
Niewiasty, które nakupiły wonności, szukały zmarłego, szukały ciała... Zaskoczeni relacją niewiast Apostołowie, nie czekali na zmartwychwstanie, nie wierzyli w zmartwychwstanie, mimo, że Chrystus mówił o tym wyraźnie.
"...Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł także Szymon Piotr
[...] wszedł do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwinięta na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.."
Te dwie postawy, Piotra i Jana, są, według naszego Kaznodziei, figurami Kościoła instytucjonalnego i duchowego.
"...Pierwszy przybywa Jan, dlatego, że duchowo Kościół zawsze wyprzedza instytucję. Instytucja wchodzi i musi sprawdzić. To się powtarza setki razy przy prywatnych objawieniach, kiedy serce chciałoby już uznać, a Kościół, ze swoją metodą prawną musi wszystko sprawdzić.[...]
Jan jako przedstawiciel Kościoła duchowego pierwszy odpowiada aktem wiary w Zmartwychwstałego
[...], Piotr jeszcze nie wierzy, on potrzebuje większych dowodów. [...] Niewielu spotyka się z Chrystusem Zmartwychwstałym. A więc wielu ludzi w Kościele jest podobnych do Józefa z Arymatei, do Nikodema, do św. Marii Magdaleny zanim uwierzyli w zmartwychwstanie. Tymczasem dopiero wiara w zmartwychwstanie Chrystusa jest wydarzeniem, które potrafi przemienić całe życie człowieka..."
Trudno zatrzymać się na wszystkich wątkach, jakie ks. Ryszard poruszył w swoim głębokim w treści pasyjnym kazaniu. Na koniec spróbujmy wyłowić te myśli, które odnoszą się do nas, a które wynikają z samej istoty Zmartwychwstania.
"...Kiedy człowiek zobaczy Zmartwychwstałego, życie Jego ulega zmianie [...]
Podziękujmy dziś Bogu za tę odrobinę wiary, którą posiadamy i poprośmy o łaskę spojrzenia na Chrystusa nie oczami ciała, ale oczami serca, abyśmy spotkali Zmartwychwstałego i z jego ust usłyszeli nasze imię:
Mario..."
A my podziękujmy ks. Ryszardowi za nad wyraz piękne i głębokie w treści obrazy składające się na cykl tegorocznych, pasyjnych rozważań...
EKA
|